Emigracja zarobkowa – ucz się języka!

Żyjąc w Polsce z pewnością nie będzie żadną nowością iż dla większości Polaków chcących zmienić swój byt angielski otwiera im furtkę do krajów o wyższym poziomie ekonomicznym. Emigracja zarobkowa do takich krajów jak Wielka Brytania, Francja, Norwegia, Szwecja, Islandia, Holandia, Belgia itd. nie może odbyć się bez znajomości języka. O ile w Niemczech alternatywą będzie niemiecki, tak w Norwegii czy Islandii brak poprawnej umiejętności posługiwania się językiem angielskim może skutecznie uniemożliwić nam emigrację zarobkową w tamtejsze regiony. Nawet jeśli uda nam się znaleźć pracę bez znajomości języka, to z pewnością jakakolwiek wiedza i znajomość podstaw angielskiego uprości nam znacząco naszą egzystencję.

„Język jest mapą drogową kultury. Mówi Ci skąd ludzie pochodzą  i dokąd zmierzają.” ~ Rita Mae Brown

Jak uczyć się języka angielskiego? Angielski Online – czyli uczymy się przez Internet!

Język angielski jest językiem prostym do nauczenia o ile znajdziemy w sobie silną wolę i motywację do edukacji. Świetnym rozwiązaniem dla ludzi z dostępem do Internetu jest angielski Online, wykupienie kursu który krok po kroku pozwala przebrnąć nam przez gramatykę, potrzebne zwroty itd. Rozwiązanie takie nie ogranicza nas czasowo i jednocześnie nie wymaga wysokich nakładów finansowych w drogie podręczniki i lekcje angielskiego. Cechą charakterystyczną takich kursów angielskiego przez Internet są liczne przykłady zastosowania angielskiego w praktyce, często również mamy możliwość wysłuchania wymowy. Taki sposób edukacji jest bardzo satysfakcjonujący i w szybkim czasie może przynieść nam oczekiwane rezultaty.

statua-wolnosci

W celu odnalezienia większej motywacji do nauki języka warto pomyśleć nam znalezieniem partnera do chętnego do wspólnej nauki. W końcu co dwie osoby to nie jedna. Tak też, warto zaproponować najlepszemu przyjacielowi lub swojemu życiowemu partnerowi wspólne lekcje. Wówczas w praktyce możemy przećwiczyć nabyte umiejętności. A druga osoba znacznie łatwiej zauważy wszelkie niedociągnięcia i wady w wymowie.

Wybitny rosyjski powieściopisarz, dramaturg, krytyk literacki, myśliciel, pedagog. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli realizmu w literaturze europejskiej. Klasyk literatury rosyjskiej i światowej. Hrabia Lew Tołstoj powiedział: „Nauka to pokarm dla rozumu.” a w przypadku nauki języka angielskiego ten cytat nabiera niewątpliwie smaczku.

Jak jeszcze uczyć się sprawnie języka angielskiego?

Oczywiście angielski Online to nie jedyna alternatywa do nauki języka angielskiego. Internet to świetne rozwiązanie, które bardzo upraszcza nam zadanie jednak taka forma nie dla każdego jest idealnym rozwiązaniem. Sposobów nauki języka jest wiele. Warto rozważyć pójście na organizowane kursy przez różne uczelnie, wówczas w niewielkich grupach liczących po kilka osób pod przewodnictwem nauczyciela języka angielskiego będziemy mogli zgłębiać wiedzę. Możliwość konwersacji z innymi kursantami na zajęciach pozwoli nam na użycie języka w praktyce co jest niebywale przydatne.

Do przyśpieszenia warto zakupić słownik polsko-angielski i najzwyczajniej w świecie każdego dnia uczyć się określonej liczby nowych słów. Wówczas nawet jeśli nie będziemy umieli perfekcyjnie budować zdań w języku angielskim to z pewnością porozumiemy się z drugą osobą w stopniu komunikatywnym na zasadzie: Kali chcieć, Kali pić, Kali jeść. itd.

Jeśli już poprzez różnoraki metody podszkolimy swoje umiejętności ale nie będziemy się czuli jeszcze zbyt swobodnie wówczas warto rzucić się na głęboką wodę. Idealnym wyzwaniem dla sprawdzenia naszych umiejętności będzie na przykład krótki wyjazd za granicę w celach turystycznych lub zarobkowych. Podróżując będziemy mieli wiele możliwości wykorzystać znajomość języka w praktyce – czy to targując się na bazarze, zamawiając regionalne specjały w restauracji lub też nawiązując nowe znajomości. Jadąc do pracy również będziemy mogli sprawdzić swoje umiejętności, pierwszym wyzwaniem z reguły jest rozmowa kwalifikacyjna z zagranicznym szefem który weźmie nas wcześniej na krótką rozmowę. Późniejsze życie i funkcjonowanie na obcej ziemi będzie dla nas z pewnością mniej stresujące.

Nauka angielskiego, niewątpliwie daje nam bardzo wiele. Dlatego jeśli nadarza się okazja – nie zmarnujmy okazji. Umiejętne posługiwanie się tym językiem daje nam szeroki wachlarz wielu możliwości na całe życie. Umiejętności te będziemy mogli wykorzystać zarówno do zwiedzania świata jak i poprawienia domowego budżetu. Nabyte kontakty, doświadczenia pozostaną na długie lata. Czy to kupując słownik i ucząc się słówek, czy studiując angielski Online, czy też zapisując się na profesjonalny kurs do szkoły językowej albo biorąc prywatne lekcje u nauczycieli angielskiego lub native speakerów – warto uczyć się języka angielskiego.

Imperia kolonialne i ich wpływa na Świat

XXI wiek to świat w którym umiejętność sprawnego komunikowania się stała się niebywale istotna. Rozwój infrastruktury logistycznej, błyskawiczne przemieszczanie się z jednego końca świata na drugi z pomocą samochodu, statku, samolotu czy kolei dał ludziom ogrom możliwości. Niegdyś nieosiągalne dziś stało się codziennością. Tym co niepodważalnie scala cały świat jest komunikacja werbalna czyli mowa, język w jakim się porozumiewamy. Historia świata pokazała dominację pewnych państw nad innymi. W dobie wielkich kolonizacji, takie państwa jak Anglia, Francja czy Hiszpania posiadały liczne zagraniczne kolonie. Wpływy europejskich mocarstw skutecznie wpływały na pobite i skolonizowane tereny. Jednym z wpływów było przejmowanie sposobu komunikowania się czyli język. To też w Ameryce Południowej po dziś dzień dominuje hiszpański. Kraje podbite niegdyś przez konkwistadorów po dziś dzień odczuwają niepodważalne zmiany. O ile w Ameryce Południowej dominuje hiszpański to bezsprzecznie światem rządzi angielski. Wielka Brytania od wieków wpływała na losy świata, niegdyś jej potęga ogarnęła niemal cały ówczesny świat. Kolonie potężnego imperium brytyjskiego sięgały wszystkich kontynentów od Europy po Afrykę, Amerykę Południową, Amerykę Północną, Antarktydę, Australię. Imperium Brytyjskie niezmiennie wpłynęło na tamtejsze regiony. Język angielski pochodzi z grupy zachodniej rodziny języków germańskich. Angielski oczywiście powszechnie używany w Wielkiej Brytanii jednak wieki stał się on językiem świata.

britishImperium brytyjskie i ekspansja angielskiego

Język angielski stał się sposobem komunikowania w wielu byłych koloniach imperium brytyjskiego. Tak też dziś niepodległe Stany Zjednoczone to miejsce gdzie angielski całkowicie dominuje. Wielka Australia, piękna Kanada, Irlandia, Nowa Zelandia czy RPA to kraje gdzie język ten dominuje. Język angielski pomimo iż na przestrzeni lat stał się mocno zróżnicowany a dialekty różnią się gramatyką i słownictwem dalej jest furtką na świat. Wiele innych języków po dziś dzień zapożycza niektóre słowa które stają się – Cool.

Z języka angielskiego do naszego rodowitego języka polskiego przechodzi multum różnorakich wyrazów które z niebywałą skutecznością aklimatyzują się przechodząc do powszechnego użytku. Przykładami takich popularnych wyrazów mogą być związane z kulturą masową słowa: jazz , baseball , angielski Online czy football.

Zwrotem który prawdopodobnie zna każdy Polak, i jednocześnie używa jest popularne „Ok” równie często chcąc kogoś przeprosić używamy uproszczenia „sorry” a wyrażając emocje mówimy „oops” lub „wow”.

Język od długiego czasu ma niebywały wpływ na inne języki. Jego wyrażenia skutecznie wszywają się w inne. Świat żyjący sławnymi amerykańskimi celebrytami i piosenkarzami. Świat amerykańskich i angielskich filmów. Jak i potęga anglosaskich państw zmieniała, zmienia i będzie zmieniać otaczającą nas rzeczywistość.

Prostota kluczem do sukcesu

W wielu krajach Europy i na całym świecie nauka języka angielskiego otwiera furtkę do kariery. W Azji można zaobserwować wielkie zapotrzebowanie na nauczycieli języka angielskiego. Wielu Chińczyków, Japończyków czy Tajlandczyków pragnie nauczyć się tej mowy. W Polsce nauka języka angielskiego jest przedmiotem obowiązkowym. Niegdyś w czasach wpływów Związku Radzieckiego, uczono rosyjskiego, dziś popularny jest angielski, czasami również język niemiecki. Rzadziej mamy okazję mieć styczność z językiem francuskim czy językiem hiszpańskim. Nauka języka angielskiego odbywa się już od najmłodszych lat. Dzieci w podstawówce uczą się podstaw, zaczynając od alfabetu, piosenek i popularnych zwrotów. Z czasem przychodzi pora na naukę gramatyki która wbrew pozorom nie jest aż tak straszna do wyuczenia. Niewątpliwą zaletą tego języka jest jego prostota, brak skomplikowanych w wymowie ą, ę, ź, ż, dź, ć, ó, dż, ś, ń… ułatwia proces edukacji.

Angielsku furtką na świat

Frank Smith, wybitny angielski uczony w językoznawstwie i psychologii poznawczej powiedział: „One language sets you in a corridor for life. Two languages open every door along the way.” ~ Frank Smith

czyli…

„Znajomość jednego języka stawia cię w korytarzu życia. Dwa języki otwierają wszystkie drzwi na twojej drodze.” ~ Frank Smith

Te słowa oddają istotę nauki języków obcych.

Dla wielu ludzi język angielski umożliwia również niebywały rozwój. Umiejętność posługiwanie się tym językiem pozwala na sprawne podróżowanie się. Toteż wybierając się w przyszłości do takich krajów jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone Ameryki, Australia, Nowa Zelandia, Irlandia czy Kanada nie będziemy mieli większych problemów z komunikowaniem się z tamtejszą ludnością która niewątpliwie jest bardzo otwarta i tolerancyjna wobec zagranicznych turystów. Oczywiście prostsze podróżowanie to nie jedyny plus wynikający z umiejętności posługiwania się tymże językiem.

„Uczenie się innego języka jest nie tylko uczeniem się innych słów na te same rzeczy, ale także uczeniem się innego sposób myślenia o rzeczach.” ~ Flora Lewis

W dobie rozwoju technologicznego wiele firm produkujących potrzebne nam produkty pochodzi z krajów anglosaskich. Wiele skomplikowanych programów komputerowych, stron internetowych czy instrukcji obsługi jest wykonywana w języku angielskim.

Maluchy a język obcy – czyli o tym jak edukować przez zabawę

active-kids-englishCzy na naukę może być za późno? Ponoć nigdy. Ale już na pewno, na naukę, zwłaszcza języków obcych nie jest nigdy zbyt wcześnie. Rzecz dotyczy zagadnienia, które nurtuje z pewnością wielu rodziców, mianowicie w jakim wieku dziecko powinno zacząć naukę języka innego, niż ojczysty. Jest także kolejne, niezwykle ważne pytanie, jak skutecznie uczyć takiego malucha.

Zacznijmy od tego kiedy zacząć naukę. Otóż odpowiedź jest banalnie prosta – jak najwcześniej się da. Oczywiście nie mówimy tu o profesjonalnym kursie języka obcego dla niemowląt. Chodzi o powolne oswajanie swojej pociechy, poprzez używanie w stosunku do niego zwrotów na przykład po angielsku, lub też śpiewanie piosenek. Warto, aby już w początkowej fazie życia, od czasu do czasu w kontakcie z maluchem pojawiał się obcy język. Chodzi o wykreowanie w dziecku umiejętności słyszenia języka, przyda się to z pewnością na późniejszych etapach. I tutaj wkracza temat odpowiedniego wieku na rozpoczęcie konkretniejszego kontaktu z językiem obcym. Nie można jednoznaczne powiedzieć, jaki wiek jest najlepszy na rozpoczęcie nauki w grupie lub z lektorem. Jest to kwestia indywidualna każdego malucha. Dla jednych będą to trzy latka, dla innych pięć. Nie każde dziecko chętnie podejdzie do pracy z rówieśnikami, lub nawet z jedną osobą. Nie zawsze zaakceptowany zostanie lektor. Każde dziecko inaczej funkcjonuje w sferze poznawczej, należy zdać sobie sprawę, że na wszystko potrzeba czasu i wiele zrozumienia, nic na siłę. Z pewnością jednak, nie warto zwlekać z taką decyzją, gdyż mózg dzieci, przed ukończeniem dziesiątego roku życia cechuje naturalna chłonność i elastyczność, co jest niezwykle istotne z punktu widzenia nauki języków obcych. Oczywiście edukacja w zakresie języków, przy tak małym słuchaczu to bardzo wymagająca kwestia, opierająca się na specyficznych metodach nauczania. Zatem jeśli zdecydujemy się na rozpoczęcie nauki przez nasze dziecko, dołóżmy wszelkich starań, aby nauka przebiegała w odpowiedni dla niego sposób, przede wszystkim dostosowany do etapu rozwojowego na jakim się ono obecnie znajduje. Co zawiera się w tym stwierdzeniu? Otóż, warto dokładnie sprawdzić miejsce w którym będzie edukowane nasze dziecko, przewidywaną liczebność grup, doświadczenie lektora, dobór uczestników, przestrzeganie zasad bezpieczeństwa w salach, ale też program i to jak wyglądają relacje szkoła – rodzic. Bardzo ważna jest aktywna współpraca z rodzicami, gdyż to oni najlepiej znają swoje dziecko. Z kolei doświadczony nauczyciel, powinien zwracać uwagę opiekunów na nieprawidłowości jakie może mieć dziecko, jak również aktywnie włączać mamę czy tatę w proces nauki języka, poprzez wspólne ćwiczenia w domu itp. Ze swojej strony świadomy rodzic z pewnością nie powinien przeszkadzać, czy pouczać. To znaczy należy przyjąć, że nauka wśród maluchów, nie jest nauczaniem jakie można sobie wyobrazić. Nie będzie tu ławek czy tablic. Sposoby na naukę języka obcego dzieci, to przede wszystkim kontrolowane przez lektora gry i zabawy. Zatem w tym miejscu kilka słów o metodach pracy z najmłodszymi słuchaczami. Wśród nich bardzo istotne jest połączenie nauki z ruchem, pokazywanie wielu gestów, angażowanie wielu zmysłów. W czasie zajęć wyklejamy, wycinamy i kolorujemy – aktywizuje to pamięć wzrokową u malucha. Warto wykorzystywać pomoce takie jak zabawki, a zwłaszcza maskotki, z którymi rozmawiamy tylko w obcym języku. Dziecko ma ograniczony zakres koncentracji na danej czynności, stąd wymagana jest różnorodność zabaw, oraz przeplatanie tych bardziej statycznych czynności aktywniejszymi. Nieoceniona jest wartość w procesie przyswajania języka u dziecka, ćwiczeń związanych z muzyką, rytmem, oraz chóralnym powtarzaniem tekstów, śpiewaniem piosenek. Nabywane umiejętności są wzmacniane poprzez powtarzalne i rutynowe, stałe czynności w czasie zajęć – powitanie, przedstawienie się, pożegnanie w obcym języku. Dzieci są bardzo emocjonalne i nieraz aspołeczne – łatwo przechodzą od śmiechu do płaczu i na odwrót, stąd ważna jest elastyczna i wyważona postawa prowadzącego zajęcia. Jak łatwo zauważyć nauka maluchów przebiega poprzez liczne zabawy. Niezwykle ważne jest, aby rodzice podchodzili do tego poważnie, wspierali swoje dziecko, okazywali zainteresowanie, zadawali pytania, a przede wszystkim aktywnie uczestniczyli w procesie nauki i cieszyli się z sukcesów razem ze swoimi pociechami.

Kończąc należy zwrócić uwagę, że naprawdę warto w odpowiedni sposób zadbać o wczesną edukację językową u dzieci. Nauka języka obcego działa stymulująco na rozwój inteligencji, a tym samym, może ułatwiać późniejsze przyswajanie wiedzy z innych dziedzin. Edukacja przebiegająca poprzez beztroską zabawę, bez stresu, jest najbardziej efektywna, zatem traktujmy odpowiednie zabawy jako najlepsze, co może spotkać nasze dzieci. Co więcej, my również motywujmy maluchy do edukacyjnych zabaw, bawmy się wraz z nimi – to ogromny wkład w nauczanie dzieci, a dodatkowo szczęśliwy rodzic to szczęśliwe i zdolne dziecko.

Konstancja Pietryłka

 

Zmiany maturalne z angielskiego

angielski-maturaZmiany w maturze zaczęły się w roku 2005. Pamiętam to dokładnie, ponieważ także mnie przyszło wówczas przystępować do egzaminu dojrzałości. Była to prawdziwa rewolucja. Zupełnie zmieniona forma egzaminu ustnego z języka polskiego, rezygnacja z tej właśnie części egzaminu w przypadku przedmiotu dodatkowego, widmo obowiązkowej matury z matematyki oraz wiele innych mniejszych lub większych, ciszej lub głośniej zapowiadanych zmian w strukturze egzaminu maturalnego, sprawiły, że w głowach abiturientów zamiast spokoju i koncentracji, pojawiły się chaos i niepewność. Jak się później okazało, reforma była na tyle niedoskonała, iż z każdym rokiem dopisywano czy też skreślano z niej kilka zdań usiłując nadrobić coraz wyraźniej widoczne braki. Ten rok nie okazał się dla maturzystów łaskawszy i przyniósł im kolejne niespodzianki. Aby nie były one zupełnym zaskoczeniem, zmierzmy się z nimi już teraz – na kilka miesięcy przed decydującym starciem.

Przedmiotem tego artykułu będą zmiany, których mogą się spodziewać przystępujący do egzaminu maturalnego z języka angielskiego. Ale dość już wstępu – do rzeczy. Zacznijmy od części, w której zmian będzie najmniej – części ustnej. W tym segmencie wszelkie modyfikacje sprowadzone zostały do rangi zabiegów kosmetycznych i polegają na skróceniu lub wydłużeniu czasu wypowiedzi. I tak, zadanie pierwsze, a więc rozmowa z odgrywaniem ról wydłużone zostanie o minutę i trwać będzie maksymalnie cztery, a nie trzy minuty. W myśl starej prawdy, że w przyrodzie nic nie ginie, minuta, którą maturzyści zyskali w zadaniu pierwszym, będą musieli oddać w drugim. W związku z tym na opis ilustracji i udzielenie odpowiedzi na trzy pytania z nią związane zamiast czterech, będą teraz mieli trzy minuty. Bez zmian pozostanie ostatnie zadanie i czas na nie przeznaczony: w obu przypadkach jest to maksymalnie pięciominutowa wypowiedź na podstawie materiału stymulującego oraz odpowiedź na dwa związane z nim pytania. Jak już wspominałem, omówione zmiany mają charakter kosmetyczny, a ich wprowadzenie nie powinno zaważyć na wyniku egzaminu.

Więcej zmian i dużo bardziej różnorodnym charakterze możemy zaobserwować w przypadku części pisemnej egzaminu maturalnego z języka angielskiego. Na początek poziom podstawowy. Czas trwania egzaminu – 120 minut, a więc – uwaga, uwaga – bez zmian. No tak, ale dalej już tak łatwo nie będzie. I chociaż rozumienie ze słuchu pozostanie jeszcze nietknięte, to już dla wielbicieli rozumienia tekstów czytanych nie będę miał dobrych wiadomości. Bo chociaż typ zadań będzie dokładnie taki sam jak w minionym roku szkolnym, a więc 3-4 zadania zamknięte na wybór wielokrotny, dobieranie i osławione prawda/fałsz, to już ich udział w wyniku sumarycznym, zostanie zredukowany z 40% (20pkt) do 30% (15pkt). I trzeba będzie szukać punktów gdzie indziej… Ale bez obaw – będzie je można znaleźć, choćby dzięki… znajomości środków językowych. Tak, tak wszyscy fani gramatyki (o zgrozo, aż boję się myśleć ile dusz mogą takie zmiany uszczęśliwić) mogą teraz odetchnąć – jej elementy pojawią się wreszcie na poziomie podstawowym i będą warte 20%, co w przeliczeniu da nam 10 punktów. Zdobycie ich nie będzie jednak łatwe. Będą one zamknięte w trzech zadaniach… zamkniętych (kłania się bogactwo językowe), polegających w dużej mierze na znajomości synonimów i antonimów w języku angielskim. Precyzując, będą to 2-3 zadania na dobieranie i wybór wielokrotny, co w wolnym tłumaczeniu rozumieć można jako wybór jednego słowa, które prawidłowo uzupełni lukę lub luki albo dobieranie synonimów czy też właściwe tłumaczenie słów lub wyrażeń.

Poważne zmiany zaszły także w wypowiedzi pisemnej. Przede wszystkim, będzie już tylko jedna wypowiedź (nie, nie łudźcie się) – dłuższa. Będzie to tekst użytkowy: list, e-mail, wiadomość umieszczona na blogu lub forum internetowym albo coś jeszcze innego, co jeszcze nawet w wyobraźni autora nie zakiełkowało. Chciałbym w tym miejscu połączyć dwa fakty. Jak zapewne zauważyliście, niektóre spośród przykładowych wypowiedzi pisemnych, to formy wyjątkowo współczesne, z którymi mamy do czynienia niemal każdego dnia, które są niejako znakiem czasu i które… często pisane są w sposób świadczący albo o braku elementarnej wiedzy z zakresu ortografii i interpunkcji, albo o wyjątkowo luźnym do nich  „stosunku”. Co ciekawe, w ocenie wypowiedzi pisemnej od przyszłego roku zabraknie kryterium: „forma”. Oceniane będą: treść (0-4), spójność i logika wypowiedzi (0-2), zakres środków językowych (0-2) oraz poprawność środków językowych (0-2). Do którego worka wrzucić prawidłowo zapisaną datę lub adres albo odpowiednio dobrane pożegnanie listu? Ok, można je „upchnąć” w spójności i logice wypowiedzi. Tylko po co? Po co rezygnować z tak jasnego i przejrzystego kryterium jak „forma”? A może ktoś nie wie, że e-mail to list elektroniczny i że poza przyklejeniem znaczka, obowiązują nas te same zasady? No, to teraz już wie. Pozostałe zmiany, które w wypowiedzi pisemnej możemy zauważyć, to: redukcja liczby słów – wartość minimalna to 80, maksymalna – 130 (po prostu minimum słów, maksimum treści) oraz zmniejszony udział w ogólnym wyniku egzaminu – zamiast 30% i 15 punktów, możemy maksymalnie otrzymać 20% i 10 punktów.

To by było na tyle, jeśli chodzi o poziom podstawowy. Pojawiły się zmiany mniejsze i większe. Bardzo cieszy mnie fakt, że znajomość pewnych elementów gramatyki, będzie już odgrywała istotną rolę w ocenie końcowej egzaminu. Żałuję, że odbyło się to poniekąd kosztem wypowiedzi pisemnej, która mocno ograniczona, nie jest już tak ważną częścią matury.

Przejdźmy teraz do egzaminu rozszerzonego. I tu niespodzianka – matura trwać będzie 150 zamiast 190 minut. Spokojnie, bez paniki – liczba arkuszy też zostanie ograniczona – z dwóch do jednego. A teraz po kolei.

Rozumienie ze słuchu – bez większych roszad: 3-4 zadania typu zamkniętego: wybór wielokrotny, dobieranie oraz prawda/fałsz. Zmieni się tylko udział w wyniku końcowym – zamiast 30% i 15 punktów, można będzie uzyskać już tylko 24% i 12 punktów. I znów trzeba będzie szukać zagubionych punktów. Sprawdźmy gdzie też się one schowały… No proszę i znaleźliśmy, i to z nawiązką, bo przecież posialiśmy 3, a zlokalizowaliśmy 4. I wszystko to w rozumieniu tekstów pisanych. Liczba i typy zadań – bez zmian: wybór wielokrotny, dobieranie, prawda/fałsz. Jedyna modyfikacja to możliwość uzyskania 26% i 13 punktów zamiast 18% i 9 punktów – warto się postarać. W przypadku znajomości środków językowych, podobnie jak w wyżej wymienionych segmentach, największe zmiany zaszły w maksymalnej możliwej liczbie punktów do zdobycia. I powiem tylko, że warto sobie angielską grammar revise… Bo przecież 24% i 12 punktów na nogach (regionalizm taki) nie chodzi, czyż nie? A tak w ogóle, to z tymi środkami językowymi ciekawa sprawa – zadań mniej, bo maksymalnie 3 zamiast 5, a punktów więcej i to o 4 więcej.

Kilka wahnięć odnajdziemy też w wypowiedzi pisemnej. Po pierwsze, do wyboru będą już tylko 2, a nie 3 tematy. Po drugie, zamiast pisania recenzji, rozprawki, opowiadania lub opisu, stworzyć będzie trzeba tekst argumentacyjny z elementami np. opisu, relacjonowania, sprawozdania, recenzji, pogłębfrionej argumentacji, co w gruncie rzeczy sprowadzi się do tego samego, ale jak brzmi, jak brzmi… Niestety, za tych 200 czy nawet 250 słów dostać będzie można jedynie 26% i 13 punktów, a nie tak jak w minionym roku szkolnym 36% i 18 punktów. Pisanie więc nie popłaca albo raczej – popłaca mniej.

Na zakończenie chcę powiedzieć jedną ważną rzecz. Pomimo wszelkich zmian, mniej i bardziej zrozumiałych, nowa matura z języka angielskiego równoważy wszystkie jego aspekty, zmusza do nauki każdej z niezbędnych przy sprawnym posługiwaniu się językiem umiejętności. I to jest jej wielki plus.

Jakub Stępniak

Jak się uczyć, aby umieć i zapamiętywać, żeby naprawdę pamiętać?

style-nauki-jezykowIlu ludzi, tyle sposobów uczenia się i poznawania nowych rzeczy. Jedne są bardziej skuteczne, inne mniej. Z pewnością warto wypracować swój system nauki, aby edukacja była dla nas prostsza i przyjemniejsza. Takie osobiste mechanizmy, można wypracować w oparciu o nasze cechy charakteru czy osobowości. Na skuteczną naukę, chociażby słówek, można mieć swój patent. A jak wypracować go najskuteczniej i na co warto zwrócić uwagę, o tym poniżej.

Ludzi można skategoryzować posługując się określeniami kinestetyk, wzrokowiec czy słuchowiec. Pojęcia te odnoszą się do tego, w jaki sposób dana osoba jest w stanie najwięcej zapamiętać z konkretnej treści, czy poprzez to, co zobaczy, usłyszy, lub przez dotknięcie, ruch albo gestykulacje. Już to może być małą podpowiedzią jak się uczyć – za pomocą testu lub subiektywnych odczuć możemy określić co sprawia, że wiemy więcej. Zatem, jeśli jesteśmy wzrokowcami techniką nauki dla nas, może być przepisywanie tekstu, czytanie treści z jednoczesnym kolorowym zakreślaniem najważniejszych informacji, oglądanie programów edukacyjnych i prezentacji. Słuchowcy chętnie korzystają z nagrań, audiobooków, lubią wykłady gdzie słowo przeważa nad treścią pisaną, a zamiast zeszytów, mogą używać dyktafonu. Kinestetyk będzie dotykał, tworzył, pokazywał, energicznie zamalowywał, uczył się w ruchu. Zatem warto naukę zacząć od pomysłu na siebie w oparciu o czysto subiektywne zależności. Bogatsi o wiedzę, jakim typem w kwestii przyswajania wiedzy jesteśmy, dobieramy techniki uczenia się. Istotne jest, aby na początku wypróbować kilka różnych opcji, dobierając te najskuteczniejsze dla siebie. Warto w tym miejscu przybliżyć kilka pomysłów w odniesieniu do nauki słówek.

Z pewnością interesująca jest nauka połączona z muzyką czy filmem – słuchając obcojęzycznych piosenek, oglądając seriale, dzięki osłuchaniu się, w mig poznajemy nowe słownictwo.

Dla kinestetyków, dotykowców świetne okaże się, w miarę możliwości, dotykanie przedmiotów, określających nowe rzeczy i głośne wymawianie nazw.

Dla wzrokowca przeznaczone są karteczki – fiszki, kolorowe obrazki lub teksty, z tłumaczeniem, które możemy wszędzie ze sobą zabierać. Interesujące jest również prowadzenie własnych notesów – słowniczków. Im więcej kolorów i podkreśleń tym lepiej.
W myśl zasad Tony’ego Buzana, dobrym pomysłem na naukę słówek, i nie tylko, są mapy myśli – drzewka powiązanych ze sobą treści, okraszone własnymi obrazkami i dopiskami. Interesującym pomysłem jest również łączenie słówek na zasadzie podobieństwa w wymowie. Można z nich tworzyć własne historyjki czy scenki.

Wśród wielu technik, bardzo popularne są mnemotechniki, czyli zabiegi czysto pamięciowe. Można tu wyróżnić technikę haków, polegającą na reprezentacji poszczególnych liczb. Na przykład liczba jeden (1) wygląda jak świeca, dwa (2) jak łabędź itd. Do takich wizualizacji liczb dobieramy nasz skojarzenia i to pomaga zapamiętać nam numery telefonów czy kody pocztowe. Technikę haków – skojarzeń, można dowolnie dla siebie i nauczanych treści dopasowywać. Inną pamięciową strategią są skojarzenia, mapy pojęć, czy próby nauki szybkiego czytania, pobudzające umysł do wysiłku. Szczególnie ważne  procesie nauk pamięciowych, jest uczenie się w stanie relaksu, ale także nie można zapomnieć o aktywny powtórkach, dokonywanych w równych odstępach czasu. Związane jest to z przenoszeniem informacji z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. Przyjmuje się, że powtórki należy przeprowadzać po upływie: 10 minut, 1 godziny, 24 godzin, 48 godzin, tygodnia, miesiąca, 6 miesięcy i roku. Po tym czasie materiał, powinien być z sukcesem umiejscowiony w naszej długotrwałej pamięci. W innym przypadku, zgodnie z krzywą zapominania, nawet wyuczona treść, zostanie wyparta.

Technik nauki, uczenia się słówek i nie tylko, jest oczywiście bardzo dużo. Jak zostało powiedziane, ich wybór jest kwestią osobistą, ale warto spróbować każdą z wymienionych, aby znaleźć te najlepsze i najskuteczniejsze rozwiązania. Niezależnie od tego, dobrze jest również zapamiętać bardzo prawdziwe motto Konfucjusza: Co usłyszę, zapomnę. Co zobaczę, zapamiętam. Co zrobię, zrozumiem. Zatem warto słuchać, patrzeć, ale też samemu aktywnie działać i próbować.

Konstancja Pietryłka

Sprawdzian szóstoklasisty z języka angielskiego

egzamin-szostoklasisty-angEgzamin z języka obcego nowożytnego, co zapewne w 70-80% przypadków sprowadzi się do języka angielskiego, szóstoklasiści napiszą po raz pierwszy. Musi to być zatem dla nich ogromne wyzwanie, stres i zdenerwowanie. Zmierzmy się więc zawczasu z tym dziesięciogłowym potworem.

Na początek mam dobre wieści – sprawdzianu szóstoklasisty nie oblejecie. Choćbyście się nie wiem jak starali, nie wiem ile raz I are an student. pisali – nie oblejecie. No po prostu nie da się, ponieważ egzamin ów pełni rolę DIAGNOSTYCZNĄ, a zdobyte punkty mają za zadanie wskazać mocne i słabe strony konkretnych uczniów, a nie ich klasyfikować i ustawiać… według wzrostu.

To teraz garść konkretów. Sprawdzian trwać będzie 45 minut, a uczniowie napiszą go… zaraz po części pierwszej sprawdzającej wiedzę z matematyki i języka polskiego. Dzieciaki nie będą mogły wrócić do domu, odpocząć, zjeść ciepły posiłek czy się po prostu wyspać. Będą się mogły… wysikać, o ile czas i liczba toalet im na to pozwolą. Tak wiem – czepiam się, ale mam głębokie przekonanie, że nie robię tego bez powodu. No bo żeby dwunastolatkom (poprawcie mnie, jeżeli się mylę) nie rozbić pierwszego tak ważnego egzaminu w ich życiu na dwa dni… Ale zostawmy to. Sprawdzian składać się ma z czterech części: rozumienia ze słuchu, znajomości funkcji językowych, znajomości środków językowych oraz rozumienia tekstów pisanych. Typy zadań we wszystkich segmentach są identyczne: wybór wielokrotny, prawda/fałsz i dobieranie. Co bystrzejsi zauważyli już, że wszystkie zadania reprezentują typ zamknięty – wystarczy więc wybrać jedną z zaprezentowanych opcji. Najbardziej rozbudowane, ale także najlepiej opłacalne będzie rozumienie słuchu. 14 – 16 zadań (4 – 5 wiązek) wartych będzie 35%. Na drugim miejscu plasuje się rozumienie tekstów pisanych – 10 – 12 (3 – 4 wiązki), za które będzie można zgarnąć 30%. No i cóż, zostały nam elementy gramatyki (jak zwykle zresztą potraktowanej po macoszemu) – znajomość funkcji i środków językowych, wartych odpowiednio 20 i 15%. Przykładowe testy można zobaczyć na stronie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Zachęcam, bo jest świetnie przygotowana. Warto przyjrzeć się zadaniom, zapoznać się z ich strukturą, spróbować rozwiązać. Trzeba to zrobić, aby kwietniowy egzamin nie był dla nas zupełnym zaskoczeniem. Polecam także wszelkiego rodzaju repetytoria różnorakich, bardziej i mniej znanych wydawnictw, bo nic, ale absolutnie nic nie przygotuje nas do testu tak dobrze, jak napisanie kilku modelowych sprawdzianów. Mimo nauki, godzin spędzonych nad książkami, musimy być gotowi na trudności. Nie łudźmy się – nie obejdzie się bez nich. Bo, na dobrą sprawę, każda z po krótce omówionych części może przysporzyć nam bólu zębów. I są to kwestie zupełnie indywidualne co i komu wyda się w kwietniu najłatwiejsze i najtrudniejsze. Ale spróbujmy trochę zgeneralizować. Wydaje się, że rozumienie tekstów pisanych, przy odpowiedniej znajomości słownictwa,  powinno nam przynieść zacny łup. W przypadku rozumienia ze słuchu dużą rolę odgrywają czynniki zewnętrzne, takie: jakość nagrania i akustyka pomieszczenia, w którym będzie odtwarzane. Jeżeli one będą spełnione pomyślnie, to reszta pozostanie już w naszych rękach. No i gramatyka. Pozornie wydaje się najtrudniejsza – bo to tyle tych wszystkich czasów, odmian, konstrukcji, tyle słów trzeba znać… Bez przesady. Ten potwór nie jest taki straszny. Jeżeli będziemy przygotowywali się systematycznie, jeżeli dostrzeżemy i zapamiętamy pewne schematy, na których zagadnienia gramatyczne są oparte, to nie powinniśmy mieć problemu również z tą częścią egzaminu.

Kończąc, życzę wszystkim szóstoklasistom, i ich rodzicom (a może przede wszystkim rodzicom) oczywiście, opanowania, powodzenia i zwykłego ludzkiego szczęścia.

Jakub Stępniak

E-learning kontra tradycja nauczania

e-learningDzisiejsza edukacja, w znacznym stopniu uległa i ulega procesom ewolucji. I nie chodzi tylko o wygląd szkół, klas i ławek. W miarę postępu w różnych dziedzinach, system nauczania, a tym samym sposoby przekazywania wiedzy poddały się olbrzymim przeobrażeniom. Wiadomo, jest to nieuniknione. Warto zatem, pochylić się nad zagadnieniem, dotyczącym nowości w dziedzinie nauki, dobrymi i złymi stronami zmian. Głównym problemem rozważań jest przede wszystkim, włączenie nowych technologii do procesu edukacji, czyli swoista kształceniowa  cyberprzestrzeń.

Pojęciem, które coraz częściej można spotkać w naukowej rzeczywistości jest e-learning. Czym jest owo zagadnienie? Otóż najprościej, jest to kształcenie na odległość, z wykorzystaniem Internetu i komputerowych sieci, bez fizycznego kontaktu z nauczycielem. Nie jest dla nikogo tajemnicą, jak wiele w nasze życie wnosi łatwy dostęp do zasobów internetowych. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z bliskimi, wiemy więcej i wszystko jest w zasięgu naszych możliwości. Zatem tylko kwestią czasu było wykorzystanie technologii, na coraz większą skalę, w odniesieniu do procesu uczenia się. Form e-learningu jest bardzo wiele, od tych najprostszych czyli korzystania z edukacyjnych portali, szukania wiedzy na stronach internetowych, oglądania filmów i czytania książek, aż po e-learning właściwy, czyli kontakt z nauczycielem za pomocą komunikatorów, np. Skype. Ta ostatnia forma nauki, to nieoceniony sposób, na poznawania w zasadzie dowolnych treści, bez wychodzenia z domu. Dzięki nowoczesnym technologiom, możemy uczyć się, jednocześnie relaksując w ulubionym fotelu, widząc i słysząc naszego nauczyciela. Dobra i polecana szkoła językowa znajduj się 300 km od domu? Żaden problem. Wręcz ciężko znaleźć wymówkę do nauki, kiedy pogoda, odległość i czas nie stanowią przeszkody. Również dla osób niepełnosprawnych kształcenie na odległość to idealne rozwiązanie.

Inną formą e-learningu, nieco bardziej złożoną, ale równie spektakularną i pomocną są platformy e-learningowe. Można je porównać do olbrzymich, niczym nieograniczonych bibliotek, z których „wypożyczają” zalogowani użytkownicy, zwykle po uiszczeniu odpowiedniej opłaty. Platformy wspomagają i organizują nauczanie przez Internet. Stąd określane są jako LMS (Learning Management System). Ich zadaniem jest gromadzenie zasobów, organizacja i udostępnianie ich odbiorcom. Z takiej formy kształcenia korzystają szkoły, prywatne jednostki, ale również Uniwersytety.  Niektóre wydziały, dają możliwość studiowania za pomocą platformy. Jest to coraz bardziej powszechna forma nauki. System platformy polega na tym, że zebrane treści, czyli slajdy, teksty, linki, podane w odpowiedni przystępny również graficznie sposób, tworzą całe kursy. Do nich dołączone są odpowiednie ćwiczenia, a nawet testy sprawdzające, które prowadzący może w dowolnej chwili ocenić. Kontakt uczeń – nauczyciel odbywa się poprzez pocztę, czat lub fora. System platformy, pozwala również na sprawdzenie studenta, poprzez pomiary aktywności, częstotliwość logowań i czas ich trwania, przesyłanie rozwiązań i wreszcie przeglądanie, pobieranie elementów. Zatem kontrola dokonywana przez nauczających, jest niejednokrotnie dokładniejsza, niż ma to miejsce podczas tradycyjnych zajęć szkolnych. Dodatkowo inną zaletą platformy edukacyjnej, jest bez wątpienia cena, opłacając kurs e-learning, zwykle zapłacimy dużo mniej niż ma to miejsce w odniesieniu do klasycznych form kształcenia. Wiąże się to chociażby z brakiem potrzeby wynajmowania sal wykładowych, ośrodków szkoleniowych czy  potrzebą zakwaterowań (np. w przypadku firmowych kursów),  dla studentów znikają koszty związane z dojazdem.

W kontekście wad e-learningu, uczciwie trzeba przyznać, że nie każda nowość jest dobra w całości. Zapewne kontakt z żywym nauczycielem, emocje zawarte w tradycyjnych formach nauczania to elementy, które nigdy nie zostaną zaspokojone przez najlepsze nawet łącze internetowe. Ponadto opracowanie i przygotowanie materiałów w formie e-learningu, jest zdecydowanie bardziej czasochłonne i wymagające więcej pracy, niż klasyczny druk, lub prezentacja. W tradycyjnej szkole więcej możemy wytłumaczyć, uczeń ma możliwość na bieżąco dopytywać, aktywnie toczy się wymiana myśli i burza mózgów, poprzez platformę jest to utrudnione. Niekiedy Internet, powoduje zamknięcie się na kontakt z innymi ludźmi, dając wrażenie odosobnienia.

Stąd wniosek, że e-learning i różne jego formy to absolutnie nowatorskie, wiele ułatwiające rozwiązania dla współczesnej edukacji, ale ze względu na niektóre problemy, przez wielu będą uważane jedynie za wsparcie w procesie uczenia się. Czy słusznie? Jest to zapewne subiektywna kwestia.  Bowiem wielu dziedzin z pewnością jesteśmy w stanie nauczyć się w całości, korzystając z rozlicznych form e-learningowych, mowa tu chociażby o językach obcych. Jednak niektóre sfery, jak przedmioty ścisłe, warto móc konsultować z nauczycielem, mając z nim fizyczny kontakt. Poza tym nikt przecież nie zostanie lekarzem, czy inżynierem, korzystając jedynie z platformy edukacyjnej. Dodatkowo nie każdy z nas, jest w stanie sam się uczyć. Trzeba uwzględnić fakt, że wielu z Nas, potrzebuje fizycznej obecności trenera, przewodnika wśród różnych naukowych zawiłości. Stąd nie ma obaw, że Internet w całości wyprze tradycyjne formy kształcenia, ale z pewnością jest i będzie dla nich niesamowitym wsparciem i udogodnieniem.

Konstancja Pietryłka

Zawodowy język mowy

angielski=profesjonalistaPo co specjalistom języki obce? Co daje fachowa umiejętność obcojęzycznych zwrotów i wyrażeń z danej branży? To kwestie, które w kontekście nauki języków, są warte zastanowienia. Wielu z Nas, uczy się angielskiego lub niemieckiego, ogólnych zasad gramatyki, potem słówek, budowy zdań. I podstawowa konwersacja wychodzi zupełnie poprawnie. Można wyjechać, nawet sprawnie porozumieć się z obcokrajowcem. Ale czy to aby nie za mało? Owszem, będziemy mieli całkiem dobrą znajomość języka, ale szczerze, dzisiejsze realia wymagają od nas nieco więcej. I właśnie nad tym, czego konkretnie,  pochylimy się w dalszych rozważaniach.

Kim jest specjalista?

Miano specjalisty, jest w ostatnim czasie dość sporną kwestią. Z pewnością właśnie na takie osoby jest największe zapotrzebowanie na rynku pracy. Jest to o tyle słuszne założenie, że specjalista powinien mieć osiągnięty najwyższy stopień wykształcenia w zakresie swojej dziedziny, zatem posiadać najwyższe kompetencje. Jednak w ostatnim czasie, specjalistów, jest coraz więcej, stąd poprzeczka jest umiejscawiana coraz wyżej. Specjalista jest specjaliście nierówny, nawet w obrębie jednej kategorii. Teraz szczególnie ważne jest nabyte już doświadczenie, oraz, a może przede wszystkim wiedza praktyczna. I kolejna rzecz – wspomniane języki obce. Ogólna wiedza językowa to dużo, ale współczesny pracodawca, co tu dużo mówić, chce więcej i więcej. Podobnie klienci, korzystający ze specjalistycznych usług.

Jak i po co szkolą się specjaliści?

A co oznacza specjalizowanie języka obcego? Można to pokazać na przykładzie języka angielskiego, wśród takich grup zawodowych jak prawnicy, księgowe (lub bardzie na czasie, doradcy podatkowi lub rachunkowi) czy też agenci nieruchomości. Czyli, nie ukrywając, jedne z bardziej interesujących współcześnie zawodów.  Zatem prawnicy, szkolą się w zakresie Legal English, tym samym mając nawet podstawowy poziom wyjściowego zaawansowania języka, poznają dalsze językowe zawiłości, ale już w kontekście języka prawa. Uczą się konstrukcji, terminologii czy tłumaczenia dokumentacji. Tym samym stają się bardziej konkurencyjni na rynku, a klient, którego obsługują nie musi czekać na kolejne tłumaczenia, sprawa prowadzona za granicą w całości lub częściowo, również nie stanowi bariery. Podobnie księgowi, zwłaszcza prowadzący duże biura, poznając English for Accounting, mogą rozwinąć się na działalność międzynarodową, obsługę klientów zagranicznych. I na koniec English for Real Estate Agents, czyli język angielski z przeznaczeniem dla agentów nieruchomości. To wydaje się wręcz oczywiste, przecież wciąż powstają nowe inwestycje z zagranicznym kapitałem, następuje ciągła migracja, w Polsce osiedla się wielu obcokrajowców. Znajomość specjalistycznego języka to w skrócie dobry interes.

Obraz współczesnego zawodowca

Aktualnie pracownik, powinien być elastyczny i gotowy do ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Stąd specjalista to jednostka, która wciąż podlega przemianom. Jak czytaliśmy wcześniej, konkretny, branżowy język obcy to dużo dająca inwestycja. A co jeszcze? Otaczające nas realia, to także nieco inny system pracy, niż ten znany z młodości naszych rodziców czy dziadków. Praca w konkretnej branży, wiąże się niejednokrotnie z wyjazdami na szkolenia, sympozja, oraz warsztaty. Odbywają się tam panele dyskusyjne, między zawodowcami z różnych krajów. Bardzo często są one prowadzone przez zagranicznych gości, wiąże się to z faktem, że niektóre dziedziny są lepiej rozwinięte w krajach tzw. Zachodu. Podobnie publikacje, książki, magazyny – obcojęzyczne wydania są tłumaczone, ale nie zawsze. Wiele naukowych oraz specjalistycznych wydań nie nadaje się do przekładów, lub są dostępne jedynie na zagranicznym rynku. Aby z nich korzystać jest jedna metoda – nauka języka branżowego.

Dzisiejszy specjalista w swojej dziedzinie, dzięki swej wszechstronności, również językowej, może zatem pracować w Polsce, ale także z powodzeniem, na dobrze płatnych stanowiskach za granicą. Umiejętności branżowe, a przede wszystkim wszechstronność otwierają niezliczoną ilość drzwi. I całkiem poważnie, nabycie umiejętności zawodowego języka obcego, w hierarchii trudności nabywanych kompetencji, wcale nie stoi na samym podium. Jest to wręcz jeden z wiele dających warunków, aby być w pełni zawodowcem, a osiągnięcie tego jest naprawdę w zasięgu ręki. Zwłaszcza w odniesieniu do szans jakie daje nam XXI wiek. Wielu kursów, szkoleń, centrów doszkalających. Już nawet studenci mają zapewnione w programie, zajęcia z języków specjalistycznych. Zatem nic tylko korzystać, i wzmacniać swoje mocne strony na rynku pracy. Bo przecież chcieć to móc!

Konstancja Pietryłka

Jak wytrwać przy postanowieniu noworocznym?

new-year-resolutionPowoli kończy się styczeń, jeszcze miesiąc temu postanowiliśmy że z początkiem Nowego Roku zaczniemy się uczyć języka angielskiego. Zdecydowaliśmy tak ponieważ koniec jednego i początek nowego roku to dobry moment na odmienienie w jakiś sposób naszego życia. Tymczasem zbliża się luty co oznacza że na siłowniach będzie panował mniejszy tłok, zakupoholicy planują cichaczem na co wydać zaoszczędzone w styczniu pieniądze a nasz zapał do zakuwania kolejnych słówek z każdym dniem topnieje jak śnieg przy plusowej temperaturze. Co zatem zrobić aby utrzymać naszą motywację, aby dotrzymać naszego postanowienia i wreszcie dokonać tego o czym od dawna marzyliśmy?

Na początku musimy zacząć od korekty naszego postanowienia: samo stwierdzenie „w Nowym Roku nauczę się angielskiego” jest zbyt mało precyzyjne. Bo co ma ono dokładnie oznaczać? Czy chodzi o opanowanie konkretnego zestawu słówek na pewnym poziomie, czy może zrozumienie strony biernej czy wreszcie usprawnienie naszych zdolności komunikacyjnych do zadowalającego nas poziomu? Brak precyzji w naszym postanowieniu to duży błąd bo przecież zapisując się przykładowo na kurs FCE wiemy, że opanujemy język angielski na takim poziomie. Zapisując się na Kurs angielski dla biznesu również znamy dokładny rezultat jego ukończenia. Dlatego ważne jest dokładne określenie pożądanych przez nas efektów.

Druga część naszego postanowienia którą musimy się zająć to “w Nowym Roku”. Co to oznacza? Czy chodzi o czas do końca roku, czy tylko do końca półrocza, czy może tylko pierwszy kwartał, czy może czas w którym będziemy jeszcze mieli chęć na naukę? Ustalenie terminu zakończenia sprawia że jesteśmy bardziej zmotywowani. Stawia ono przed naszymi oczyma realny cel do którego będziemy dążyć. A mając cel i wiedząc jaki będzie jego efekt na dłużej zatrzymamy pozytywny potencjał z początku. Przydatnym trikiem może być rozbicie głównego celu na kilka(naście) mniejszych, stworzenie tzw. kamieni milowych. Przykładowo do końca danego miesiąca opanuję gramatykę, do końca następnego kamienia milowego słówka itd. Ułożenie takiego planu i przedstawienie go w formie punktów, które musimy zaliczyć pozwoli nam przygotować się mentalnie do zadania które przed sobą stawiamy.

Kolejną ważną rzeczą jest założenie sobie realnych celów, nie zakładajmy że w ciągu kwartału uda nam się osiągnąć płynność na poziomie native speakera. Za przykład niech posłuży nam nasz były premier, miało być „polish my English” w 3 miesiące a zamiast polish jest demolish. Często w trakcie kursu słyszę zdanie „Chciał(a)bym już mówić tak dobrze jak pan”. Co uczniowie często zdają się pomijać to fakt, że my sami często uczyliśmy się danego języka kilka albo nawet kilkanaście lat aby opanować go w stopniu takim jakim mówimy nim obecnie, często jeździmy na różne kursy, uczestniczymy w szkoleniach oraz odwiedzamy zagranicę aby nie stracić kontaktu z językiem. Więc jak widać nie zrobiliśmy tego w ciągu jednego półrocza. Założenie realnego celu ułatwi nam jego realizację a znajomość własnych możliwości będzie w tym niezwykle pomocna. Na początku każdego kursu rozmawiamy z uczniami, poznajemy ich potrzeby oraz możliwości i na podstawie tych informacji tworzymy program pracy na czas trwania kursu. To również jest nasza mapa po której prześledzeniu i zrealizowaniu uzyskamy pożądany wynik.

Zaczynając naukę zawsze sugeruję rozpoczęcie od tego co nas interesuje. Jeśli czujemy się dobrze w gramatyce to zacznijmy od powtórki naszej wiedzy i budujmy dalej na podstawie tego. Jeśli łatwo idzie nam wkuwanie słówek zacznijmy od ćwiczeń na poszerzenie zasobu naszego słownictwa a później z czasem przejdźmy do gramatyki i mówienia. Ważne aby rozpocząć od rzeczy która kojarzy nam się pozytywnie i spoglądamy na nią łaskawym okiem. Istotne jest by nasze postanowienie dobrze nam się kojarzyło, byśmy nie odczytywali go jako przykrego obowiązku, który sami sobie zwaliliśmy na głowę ale raczej jako przyjemny dodatek dzięki któremu nasze życie zmieni się na lepsze. Dodatkowo kluczowe jest skupienie się na jednej dziedzinie. Czyli jeśli zaczęliśmy od słówek to trzymajmy się słownictwa, nie rozpoczynajmy w tym samym czasie gramatyki, funkcji językowych i ćwiczeń ze słuchania. Nasz główny cel zacznie się rozmywać a otwarcie kilku różnych ścieżek sprawi, że z dużym prawdopodobieństwem nie ukończymy żadnej z nich przytłoczeni ich skumulowanym ogromem.

Może się oczywiście zdarzyć i tak, że niestety pomimo zastosowania się do wszystkich wskazówek nasza motywacja osłabnie. Dobrze jest mieć kogoś kto nas zdopinguje do kontynuowania naszych wysiłków. W najlepszej sytuacji jest to lektor albo osoba znająca język obcy lepiej od nas. Może to również być osoba z naszego otoczenia lub rodziny. W dobie Internetu i portali społecznościowych możemy wykorzystać naszych znajomych online. Nic tak nie motywuje jak ogłoszenie kilkuset znajomym że do końca tygodnia chcemy opanować słownictwo związane ze sportem. A ilu będzie w weekend chętnych do odpytania z tychże słówek.

Podsumowując nasz mini poradnik: musimy dokładnie określić co chcemy osiągnąć oraz ile dajemy sobie na to czasu, postawić sobie realne cele zgodne z naszymi możliwościami, zacząć od tego co lubimy i trzymać się jednej dziedziny oraz skupić się na celu i wytrwale do niego dążyć. Najważniejsze zostawiłem jednak na koniec: patrzmy optymistycznie na naszą pracę, włożony trud i cel który chcemy uzyskać. Doceńmy to wszytko co do danego momentu udało nam się osiągnąć. Zamiast mówić “Kurczę, ciągle nie potrafię poprawnie użyć trzeciego conditionala” powiedzmy “Potrafię użyć dwa tryby warunkowe i niebawem będę potrafił użyć też trzeci”. Albo zamiast narzekać na problemy z mową zależną podbudujmy się tym, że strona bierna nie sprawia nam już żadnych trudności a kiedyś wydawała się być elementem czarnej magii. Uszanujmy poświęcony przez nas czas i energię i nie poddawajmy się, nasz cel jest tego wart.

Łukasz Miezin

Trzylatek a nauka angielskiego

trzylatek-pomysłyEdukacja dzieci to niezwykle szeroki temat, zwłaszcza w kontekście nauki języków obcych. Nawet kiedy już podejmiemy decyzję, dotyczącą tego kiedy nasze dziecko wkroczy w świat zabaw, pełnych obcobrzmiących słówek i wyrażeń, pojawi się kolejna kwestia – JAK skutecznie uczyć malucha, oraz co robić, aby chciało się bawić i jednocześnie uczyć i aby taka nauka była skuteczna. Jeśli mały uczeń, dajmy na to ruchliwy trzylatek, decyzją rodziców przystępuje do nauki, lub bardziej poznawania języka angielskiego, przed nauczającym staje ogromnie ważne, ale i trudne zadanie – zainteresować i zaciekawić. Również kiedy to rodzic sam bierze na siebie obowiązek wdrażania dziecka w obcy język, musi tak dobrać pomysły, aby motywacja pociechy nie słabła. Wiadomo, nauka o której mówimy to przede wszystkim edukacyjna zabawa, stąd warto szerzej zastanowić się, jakie są te najskuteczniejsze, motywujące i ciekawe metody na pracę z dzieckiem.

Naturalność – przede wszystkim

Nie ma niczego odkrywczego, w tym, że dziecko najlepiej uczy się i poznaje nowe rzeczy w naturalnym środowisku. Stąd gdy tylko jest okazja, bawiąc się z dzieckiem, wplatajmy obcobrzmiące zwroty. Przykładowo podczas zabaw na placu zabaw, gdy nasz maluch zeskakuje z huśtawki, zachęćmy go angielskim jump! Kiedy bawi się w berka, użyjmy run! Warto także użyć słowa angielskiego i od razu jego tłumaczenia. Wołając dziecko, zwróćmy się do niego słowami: Come here – Podejdź tutaj. Pokazując coś, powiedźmy: Look! It’s a cat – Poparz! To kot.

Ciasne, ale własne

Teraz kolejny sprzymierzeniec wczesnej edukacji – własny, mały kącik na naukę. Miejsce w którym znajdą się kolorowe maskotki, kredki i inne pomoce do naukowych zabaw. Pluszaki, które będą „mieszkać” w takiej osobistej przestrzeni naszego szkraba, możemy wykreować na takie, które „rozumieją” tylko po angielsku. Tym samym nauczymy dziecko słówek, które będzie do nich kierowało. Podając napój, powie drink! Bawiąc się w karmienie, użyje eat! Będą to pojedyncze zwroty, które z czasem zostaną rozbudowywane. Ogólnie pomysł na rozumiejące po angielsku zabawki, to dobra koncepcja nie tylko dla rodziców, ale też dla nauczycieli.

Idąc dalej, w kąciku dziecka, możemy wspólnie słuchać piosenek obcojęzycznych, historyjek, które będziemy też tłumaczyć. Malowanki, na przykład zwierzątka, również możemy określać używając angielskich słówek, podobnie używane kolory.

Storytelling – czyli opowiem Ci ciekawą historię

Tutaj pomysł na edukacyjną zabawę polega na opowiadaniu historii lub bajek wplatając w nie angielskie słówka. Ważne jest, aby podczas takich opowieści wykorzystywać pomoce takie jak obrazki czy ilustracje, oraz na bieżąco tłumaczyć użyte zwroty. Czasem możemy całą bajkę, oczywiście w miarę którą, opowiedzieć w obcym języku. Ważne jest aby następnie, wytłumaczyć całość, pokazać obrazki zawierające przedstawione postacie lub przedmioty. Niezwykle istotną zasadą jest odpowiednie akcentowanie, przyciszanie i podnoszenie głosu, udawanie konkretnych dźwięków. To zaciekawi dziecko nawet bardziej od samej treści, ale bez obaw, podświadomość malucha wyłapie, powiązanie między słowem „cat”, a znanym już odgłosem miauczenia. To również kolejna idea, warta przetestowania dla rodziców, ale także dla lektora, podczas zajęć z grupką maluchów.

Telewizja – nie taki diabeł straszny…

Często jest tak, że dzieci spędzają zbyt dużo czasu przed ekranami telewizora lub komputera. To oczywiście negatywna skłonność. Ale z pewnością krótka, edukacyjna bajka, zwłaszcza w obcym języku, to dobre narzędzie do nauki języka, lub bardziej pomoc w osłuchaniu się z nim. Warto od czasu do czasu włączyć anglojęzycznego „Kubusia Puchatka”, aby nasze dziecko obejrzało ciekawy, kolorowy świat, dodatkowo opatrzony prostymi, łatwo wpadającymi w ucho zwrotami. Wszystko  użyte w granicach rozsądku, na pewno nie zaszkodzi, a może wręcz pomóc.

Gotowe gry i zabawy

Jak zostało już wielokrotnie podkreślone nauka małych dzieci, to pewnego rodzaju wypadkowa przeprowadzanych zabaw. Zatem bawiąc się z dzieckiem, dużo daje używanie obcojęzycznych zwrotów. Warto także pomóc sobie i skorzystać z gotowych, dostępnych  na rynku gier opartych na przykład na dobieraniu wyrazów do obrazków, lub na łączeniu podobnych elementów w pary. Maluch sam będzie miał problem z takimi zadaniami, ale przecież od czego jest mama i tata, lub nauczyciel. Na pewno po paru próbach, zapamięta na razie wzrokowo, że kot na obrazku i wyraz „cat” pasuję do siebie idealnie. Taka wiedza, z czasem stanie się naturalna i co więcej, pozostanie na całe życie. Nawet jeśli maluch, będzie posługiwał się po pewnym czasie zlepkami słów jak play – ball, zamiast pełnego zdania, to przecież jest to pewngo rodzaju edukacyjny sukces! W miarę dorastania obce zwroty, staną się coraz bardzie rozbudowane i używane w poprawnej formie oraz kontekście.

Dziecko ma naturalną zdolność do uczenia się, a jego umysł jest niezwykle chłonny. Maluchy cechuje naturalna ciekawość. W tym miejscu wiele zależy od opiekuna, który powinien być niejako przewodnikiem na drodze edukacji. Uczyć, poprzez zabawę możemy sami, lub z pomocą wykwalifikowanych lektorów. Ważne jest jedynie, aby nauka była oparta na ciekawych i dobrze dobranych do temperamentu dziecka zabawach. Istotna jest regularność oraz brak skomplikowania w stosowaniu konkretnych zadań. Łatwo bowiem malucha zmęczyć, a to może prowadzić do zniechęcenia. Ta nauka jest skuteczna, która opiera się na prostych komunikatach, oraz wtedy kiedy dziecko czuje się bezpieczne, akceptowane i rozumiane. Na siłę, lub pod przymusem absolutnie niczego nie wskóramy. Zatem tak ważne jest podążanie za rozwojem dziecka, obserwacja jego potrzeb. Zbilansowanie wszystkich wymogów naszej pociechy, będzie sprzyjało efektywnej nauce, zatem słuchajmy naszych dzieci, a one posłuchają nas – nawet wtedy, gdy użyjemy obcego języka.

Konstancja Pietryłka